Moja ocena:8/10
Książka zdecydowanie o miłości. Bardzo skomplikowanej i niezrozumiałej miłości. Ale czy miłość która jest łatwa, zbyt idealna można nazwać miłością?
Trudno mi o tym pisać, bo jestem świeżo po przeczytaniu i emocje targają mną na wszystkie strony.
Ustalmy fakty:
Ridge tworzy piękną muzykę na gitarze,ale w ostatnim czasie nie może napisać tekstu.
Sydney od pewnego czasu punktualnie o ósmej wieczorem wychodzi na balkon słuchać muzyki która ją porusza. Sfrustrowana brakiem tekstu sama układa go sobie w głowie i podśpiewuje
Myślicie,że już wiecie jak to się skończy prawda? "Gołąbki balkonowe" zakochają się w sobie i będą żyć długo i szczęśliwie. Przyznam się na początku myślałam tak samo.. Sydney ma chłopaka od dwóch lat a Ridge dziewczynę od lat 5.
Chłopak Sydney okazuje się kompletnym draniem i dupkiem (spokojnie to nie spojler to prolog)
i bohaterka w niezrozumiały sposób trafia do balkonowego artysty.
I tu niespodzianka! Nadal żadnego przewidywalnego zakończenia ponieważ Ridge nie jest draniem i swojej dziewczyny NIE CHCE zdradzać.
Oni piszą tylko razem teksty do piosenek ( które nawiasem mówiąc są cudne i w czasie czytania słuchanie ich jest magiczne)
Ale (nie)stety serce nie sługa.
"Hej, serce. Słyszysz mnie? Wypowiadam ci wojnę"
Nie chce zdradzić za dużo fabuły bo sami bohaterowie zdradzają ją powoli.Nie znaczy to,że akcja toczy się powoli, wręcz przeciwnie wszystko idzie szybko, coś się dzieję, ale nie można się spodziewać, że wiemy już wszystko.Przy czytaniu książki śmiałam się, płakałam, wkurzałam, kilka razy musiałam przerwać, żeby się uspokoić i przypadkiem nie wyrzucić czytnika przez okno lub przypadkiem nie znaleźć gdzieś młotka i nie roztrzaskać nim czytnika jak to zrobił Ridge ze swoim laptopem...Irytowało mnie trochę zachowanie głównego męskiego bohatera..Niby rozumiem jego sytuację ale zachowywał się nie fair w stosunku do siebie i innych, ale niestety najbardziej w stosunku do siebie.
"Sercu nie można nakazać, kiedy, kogo i jak ma pokochać. Serce robi, co chce, od nas zależy najwyżej to, czy pozwolimy naszemu życiu i głowie dogonić serce"
Autorka świetnie wykreowała również bohaterów drugoplanowych. Niektórych z nich można było znienawidzić, a później znienawidzić jeszcze bardziej, a innych (tych bardziej interesujących) najpierw polubić, później polubić bardziej, następnie mieć na prawdę mieszane uczucia, może nawet bardzo mieszane i znów zaczynać powoli lubić, może uwielbiać... Zależy od nastawienia. Bardzo irytujące były problemy,niedomówienia, ale zdecydowanie był to zabieg celowy autorki,
"Czuje narastający gniew, chociaż nawet nie wiem, na kogo jestem wściekła. Może na miłość? Tak,chyba jestem zła na miłość"
Bardzo, ale to bardzo ciekawy był pomysł umieszczenia tekstów piosenek pisanych przez bohaterów w książce i w internecie, przez co bez problemu można ich posłuchać i poczuć magię i atmosferę panującą w danym momencie.
Sięgając po tę pozycję bałam się, że zawiodę się po książce "Hopeless" która bardzo mi się podobała, ale na szczęście nie zawiodłam się. Książka ta dotyczyła innych tematów była powiązana z muzyką, powtarzam to któryś raz, ale te piosenki w trakcie czytania... CUDO!
Chyba nadchodzi koniec,, Mogłabym pisać i pisać o moich przeżyciach w czasie czytania,ale czy to jest ciekawe? myślę,że o wiele bardziej dowiecie się o co mi chodzi jeżeli sami to przeczytacie. Więc nadchodzi koniec..
"Jesteśmy tylko dwiema(kilkoma) zagubionymi duszami przerażonymi perspektywą niechcianego pożegnanie"
"W tej chwili ostatecznie przegrywam wojnę ze swoim sercem"
Napisałaś piękną recenzję :) Mam tę książkę w planach i mam nadzieję, że w najbliższym czasie ją przeczytam :))
OdpowiedzUsuńŚciskam :*
Dziękuję <3
Usuńprzeczytaj jak najszybciej nie ma na co czekać!
Książka, awww cały czas słucham playlisty i ronię łzy,śmieję się, przetwarzam to, co przeczytałam.
Pozdrawiam :*
Na moim stosiku na razie leży tak popularne Hopeless tej autorki. Jeśli spodoba mi się jej styl pisania na pewno sięgne po Maybe someday :)
OdpowiedzUsuń"Hopeless" jest cudowne, a "Maybe someday" jest tak samo, ale w inny sposób piękne.I jeszcze raz powtarzam.. ta muzyka.. CUDO<3
UsuńUwielbiam Maybe Somedy tak samo, jak kocham autorkę tej książki! Jest po prostu genialna ;)
OdpowiedzUsuńhttp://alejaczytelnika.blogspot.com/
Zgadzam się, jest wspaniała :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj to druga recenzja, która przybliża mnie do zapoznania się z ta książką... Przypadek? :)
OdpowiedzUsuńmelomol.blogspot.com
Nie sądzę :D
UsuńBaaardzo polecam <3
Obawiam się, że kompletnie nie moje klimaty. Myślę, że po nią nie sięgnę, mimo ciekawej recenzji :/
OdpowiedzUsuńhttp://asgardianbookholic.blogspot.com
Nie ma co czytać na siłę :/
UsuńAle na prawdę za tę książkę mogę ręczyć
Ciągle słyszę o Colleen Hoover, ale jakoś nie mogę się przekonać.
OdpowiedzUsuńMoże czas na to, żeby się przekonać? :*
UsuńMaybe Someday to jak na razie najlepsza książka tej autorki, jaką przeczytałam. Uwielbiam sposób, w jaki zostały przedstawione w niej uczucia oraz muzyka, a także soundtrack nagrany specjalnie do książki. Mam obsesję na punkcie niektórych piosenek ;)
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Ja równnież mam obsesje słucham tej playlisty 24/7 i po prostu ją kocham <3
UsuńA czytałaś "Hopeless"? Jest równie świetna
Ciarki mnie przeszły, jak czytałam tę recenzję. Koniecznie muszę przeczytać tą książkę! To moje kilmaty :D
OdpowiedzUsuńObserwuje i pozdrawiam
http://recenzjelaury.blogspot.com/
Nie ma na co czekać!
UsuńDo czytania :*
Pozdrawiam <3
Odtworzyłam sobie ten klip na samym dole i dopiero wtedy zaczęłam czytać Twoją recenzję, która wraz z tą muzyką była bardzo poruszająca. <3 Wspaniałe cytaty, zakochałam się. Jestem chyba ostatnią osobą, która jeszcze nie miała okazji sięgnąć po jakiekolwiek książki p. Hoover, ale obiecuję to niebawem nadrobić, bo z każdą kolejną recenzją, widzę, że warto. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę powodzenia w nowym roku szkolnym. :*
W krainie książek
Trzeba to nadrobić jak najszybciej!
UsuńNie ma na co czekać :D
Również życzę powodzenia <3